PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=122108}
6,4 2 376
ocen
6,4 10 1 2376
Casshern
powrót do forum filmu Casshern

Ja po obejrzeniu tego filmu byłem najzwyczajniej zmęczony. Ostatni raz takie uczucie miałem po obejrzeniu filmu "Gonza Wojownik". Próbowałem.... Nie jestem stworzony do japońskiego kina :)

ocenił(a) film na 3
cysiek63

mylisz się, i to błędnie się mylisz ;) Ten film nie jest dla fanów japońskiego anime, chyba że ślepych, głuchych i całkiem zaczadziałych. Lubię japońskie kino, zwłaszcza anime, ale ten film to czysty bełkot. Trwa ledwie(!) dwie i pół godziny ale ma się wrażenie że całą wieczność. Ma się, przy tym, zabawne wrażenie obcowania z jakimiś ścinkami z dziwacznej produkcji filmowej. Chaos estetyczny i fabularny. Film dla nikogo

erture

Cassherna po raz pierwszy widziałem niedługo po polskiej premierze filmu. Z tamtego seansu zapamiętałem przede wszystkim ciekawą stylistykę, przywodzącą na myśl anime. Ogólnie film zrobił na mnie pozytywne wrażenie i niejako zachęcił do głębszego zaznajomienia się z japońskim kinem animowanym. Nie uważam się za jakiegoś fanatyka tamtejszych produkcji, ale kanon jak najbardziej widziałem i pewną specyfikę dzieł z Kraju Kwitnącej Wiśni rozumiem. Na pewno bardziej niż te kilka lat temu.

Tym większym rozczarowaniem stał się ten film obecnie. Zdaję sobie znakomicie sprawę z tego, że Casshern to ekranizacja całej serii anime i na niej bazuje cała kreacja świata. Jednak dla ludzi nie znających oryginału (a w naszym kraju o tym tytule mało kto słyszał) od samego początku może być ciężko pojąć niektóre sprawy. Na pierwszy rzut oka jednak film robi pozytywne wrażenie. Dość intrygujący świat przedstawiony, będący jakąś dziwną mieszanką retro i gearpunku, ładne i ciekawe zdjęcia, okraszone specyficznymi filtrami od samego początku uświadamiają widzowi, że tak naprawdę oglądamy aktorskie anime. Dodatkowo wrażenie potęguje dziwna oprawa muzyczna. Dziwna bo obok naprawdę monumentalnych symfonicznych utworów w co bardziej dramatycznych momentach, usłyszeć można pochodzące z zupełnie innej bajki rockowe sekwencje w scenach akcji. Co zaskakujące, wcale to jednak nie razi i muzyka, zwłaszcza autentycznie przejmujące partie kameralne, doskonale spełnia swoją rolę. Artystyczna strona filmu wciąż więc jest jego mocną stroną.

Główna intryga zawiązuje się szybko i jak na sci-fi akcji jest wyjątkowo rozbudowana. I tu dochodzimy do największej bolączki Cassherna. W filmie jest wszystkiego po prostu za dużo. Z minuty na minutę jest coraz gorzej i to co na początku urzekało, z czasem staje się wadą. Paradoksalnie, mimo wielu w charakterystyczny sposób długich scen, akcja pędzi jak szalona, głównie "dzięki" fatalnemu montażowi, raz serwującemu przeciągnięte do granic możliwości ujęcia, a czasami zasypującemu ekran dosłownie zlepkiem najróżniejszych dwusekundowych migawek, przez to Casshern stał się chyba pierwszym filmem ze scenami walki bez scen walki - takiego chaosu montażowego od lat nie widziałem. Sytuację pogarszają nałożone na obraz filtry, których jest coraz więcej, skutecznie utrudniające i tym samym zniechęcające do dalszego śledzenia akcji. I w pewnym momencie widz tą stale narastającą "kakowizją" po prostu staje się umęczony i autentycznie się wyłącza. W efekcie, gdzieś tak około pierwszej godziny, przeładowana wątkami i źle opowiedziana fabuła robi się dłużąca, niespójna i irytująca i ten stan nie zmienia się praktycznie do końca, nawet pomimo znacznie lepszej, bo spokojniejszej, drugiej części dzieła.

W finale filmu, oczywiście znajduje się odpowiedź na wiele pojawiających się w trakcie seansu pytań i przyznać trzeba, że trzyma się kupy (choć wiele trzeba sobie dopowiedzieć samemu), ale tylko najwytrwalsi widzowie w całości ją odbiorą. Tu pojawia się kolejny paradoks, bowiem ten film byłby znacznie przystępniejszy, gdyby był o jakąś dodatkową godzinę dłuższy. Wtedy może szalony montażysta nie miałby takiego pola do popisu i nakreślono by wszystkie wątki jak należy, a i tempo byłoby bardziej przyswajalne. Mimo wszystko, historia nie jest zła, zadaje odwieczne pytania człowieka na temat okrucieństwa i bezsensowności wojny oraz braku tolerancji i wrogości dla odmienności, pokazuje wpływ nienawiści na ludzką psychikę i naszą wrodzoną zdolność do destrukcji, a wszystko to odziane w szaty wyniszczonego wieloletnim konfliktem, podupadającego świata. Nie jest to jednak w pełni satysfakcjonująca nagroda za męki, jakie w pewnym momencie się przechodzi.

W ostatecznym rozrachunku, ciężko Cassherna nawet ocenić bo jest to film sprzeczności. Jego początkowe zalety z biegiem czasu coraz bardziej denerwują i ostatecznie stają się wadami. Fabuła jest tak intrygująca, że w pewnym momencie ma się jej dosyć. Oprawa wizualna wręcz szokuje na początku, by później najzwyczajniej w świecie zamęczyć widza swoją awangardowością i nieudolnością od strony technicznej. Na pewno wynika to w pewnym stopniu z odrębności japońskiej kultury, ale nawet patrząc tylko na azjatyckie produkcje, Casshern nie jest udaną produkcją, bo wymaga niesamowitych pokładów cierpliwości i samozaparcia ze strony widza, aby ten nie tyle film docenił, co w ogóle obejrzał go do końca.

Moja osobista ocena to 6, głównie za mimo wszystko dobrą fabułę i artystyczną wartość filmu (z muzyką na czele), zwłaszcza na początku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones